Obserwatorzy

czwartek, 19 lutego 2015

Tipsy - Czy warto? Moje jednorazowe doświadczenie.

Piękne, długie, zadbane paznokcie. Każda kobieta o takich marzy. A co jeśli po wielu próbach nie udaje się nam zapuścić naszych własnych i zostajemy z połamanymi paznokciami o różnej długości? 

Miałam właśnie taki problem, a że od dawna myślałam o tipsach to postanowiłam spróbować. No ale koszta... W salonie za tipsy żelowe trzeba zapłacić około 100 złotych a to jednak jak na studenta dużo, więc postanowiłam poszukać kogoś kto robi tipsy w domu taniej. Żadna z moich koleżanek się tym nie zajmuje więc z pomocą przyszedł mi internet. Znalazłam Manikiurzystkę, obejrzałam zdjęcia wykonanych paznokci i uznałam, że mi się podobają. No i cena całkiem przystępna bo zapłaciłam około 50 zł.

Oczywiście miałam obawy przed pójściem do kogoś do domu, ale Dziewczyna okazała się przesympatyczna. Sama do końca nie wiedziałam czy chce tipsy żelowe na formie czy tipsie, ale Manikiurzystka powiedziała, że na tipsie to lepiej bo mniej czasu jej zajmie zrobienie ich. Przed pójściem do niej oczywiście jako maniaczka paznokciowa poczytałam sobie o tym jak powinno takie zakładanie tipsów wyglądać. Szok doznałam w momencie, kiedy po nałożeniu primera (tak to się chyba nazywa, ta pierwsza warstwa nakładana przed żelem) wsadziłam paznokcie do lampy i zaczęły mnie one okropnie piec. Jednak podobno jest to normalne. 

Chciałam migdałki i miały być one długie no ale z długością to zdecydowanie przesadziłam. Tipsy okazały się zbyt długie i po przyjściu do domu pierwsze co zrobiłam to podpiłowałam je sobie pilniczkiem do połowy początkowej długości. Duuużo czasu i pracy mi to zajęło. Nie wiem też czemu, ale jeszcze przed skróceniem moje tipsy były dość grube na końcach i nie wyglądało to naturalnie, ale przy okazji skracania ich i z tym problemem sobie poradziłam. 

Tipsy były miętowe i wyglądały cudownie. Byłam z nich bardzo zadowolona. Jednak po około dwóch tygodniach od założenia zaczęły mi przeszkadzać bo zaczęło wchodzić po niej powietrze i największy problem miałam przy myciu głowy kiedy włosy zaczepiały mi się o paznokcie od strony skórek. Po drugie poczytałam sobie, że podchodzenie powietrza pod tipsy może skończyć się grzybicą. Postanowiłam je ściągnąć. Sama... I to był ogromny błąd... 



Zniszczyłam sobie paznokcie okropnie. Mimo że czytałam o zdejmowaniu tipsów i miałam pilniki o różnej gradacji. Paznokcie na kciukach tak sobie spiłowałam, że przy delikatnym dotykaniu płytki czułam okropny ból. 

Paznokcie do porządku doprowadzałam około pół roku choć i tak nie jest jeszcze idealnie.

Czy kiedyś sobie jeszcze zrobię tipsy?
Oj kusi mnie ostatnio bardzo bo moja koleżanka sobie zrobiła i są cudowne, ale jak sobie pomyślę o tym, że znowu mogę mieć swoje naturalne zniszczone to zupełnie mi się odechciewa. Wiem, że jeśli już bym sobie zrobiła to na pewno już nigdy nie będę ich sobie ściągała sama.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Wielkanocne paznokcie.

Oglądanie tutoriali z wielkanocnymi zdobieniami paznokci zainspirowało mnie do zrobienia takich wzorków:






wtorek, 15 kwietnia 2014

Maść ochronna z witaminą A - Tania i dobra?

W okresie zimowym miałam ogromne problemy z przesuszającymi się skórkami wokół paznokci i między  palcami. Kremy niezbyt dobrze sobie radziły z tym problemem więc szukałam czegoś skuteczniejszego. Wiele blogerek i vlogerek polecało tą maść więc poszłam do apteki i kupiłam. Za 25 gramową tubkę zapłaciłam około 4 złotych. 


Spodziewałam się, że maść z witaminą A sprawi, że moje problemy znikną. I rzeczywiście problemy po kilku dniach znikły, ale potem pojawiły się okropne przesuszenia po bokach palców i na dłoniach. Moje dłonie wyglądały tak jakbym miała łuszczycę. 

Dlaczego tak się stało nie wiem, ale nigdy więcej już nie sięgnę po tą maść no chyba, że będę chciała wyleczyć oparzenia słoneczne bo w tej roli sprawdza się idealnie.

piątek, 28 marca 2014

RECENZJA: INGLOT Pro Thinner - rozcieńczacz do lakieru

INGLOT Pro Thinner - Rozcieńczacz do lakieru

Jako Lakieromaniaczka w swojej kolekcji mam dużo lakierów. Tylko kilka kolorów używam regularnie więc wiele stoi i czeka na swoją kolej. Jak już sięgnę po taki lakier to okazuje się, że zgęstniał i z malowania nim paznokci nici. W takim przypadku możemy skorzystać z rozcieńczacza z Inglota, który ma przywrócić lakierowi odpowiednią konsystencję i pozwala przedłużyć przydatność lakieru nie zmieniając jego właściwości. Czy to prawda? 

Zachęcona wieloma pozytywnymi recenzjami zdecydowałam się na zakup tego produktu. Jego cena nie jest mała bo za opakowanie 9 ml zapłaciłam około 20 zł. Preparat niestety nie posiada pipetki co bardzo utrudnia jego aplikację. (Pipetka widoczna na zdjęciu jest on innego opakowania.)



Produkt owszem działa, ale nie jest to działanie długotrwałe. Po zaapilkowaniu około 7 kropli (jak dla mnie to dużo) lakier rzeczywiście staje się rzadszy, ale jest to efekt tylko jednorazowy. Kiedy po tygodniu znowu chciałam użyć lakieru był on tak samo gęsty jak przed użyciem tego produktu. Taki efekt mnie nie satysfakconuje więc po ten produkt na pewno już więcej nie sięgnę.

wtorek, 4 lutego 2014

Manicure hybrydowy - moja opinia.

Długo zastanawiałam się nad zrobieniem sobie hybrydy. Przekonywała mnie do niej moja koleżanka, która już kilka razy ją robiła. Twierdziła, że lakier trzymał się dwa tygodnie a po zdjęciu paznokcie były w stanie nienaruszonym. Poczytałam sobie o manicurze hybrydowym w internecie i dowiedziałam się o jeszcze jednym plusie, że te lakiery nie śmierdzą tak jak zwykłe. 

Manicure hybrydowy robiła mi wykwalifikowana kosmetyczka. 
Chciałam żeby moja pierwsza hybryda była delikatna dlatego wybrałam klasycznego frencha z cyrkonami Swarovskiego.



I wszystko byłoby pięknie gdyby nie odpadające cyrkonie. Zaczęły odpadać po dwóch dniach a w miejscu po ich odpadnięciu w lakierze widoczne były dziury co nie wyglądało zbyt estetycznie.


Paznokcie w międzyczasie pomalowałam sobie zwykłym lakierem a potem bez problemu zmyłam go zmywaczem bezacetonowym. Hybryda pod spodem była w stanie nienaruszonym.

Na moich paznokciach hybryda trzymała się dokładnie dwa tygodnie. Po tym czasie lakier zaczął odpryskiwać i nawet jeden paznokieć mi się złamał. Wtedy poszłam na ściągniecie. Kosmetyczka nałożyła mi na paznokcie waciki nasączone preparatem, potem nałożyła na to folię i tak czekałam kilka minut. Następnie delikatnie podważyła pozostałe resztki patyczkiem.

Wielkim zaskoczeniem dla mnie był idealny stan paznokci po zdjęciu hybrydy. Zauważyłam, że moje paznokcie się wzmocniły i bardzo szybko urosły. 

Teraz na paznokciach znowu mam hybrydę. Następną chcę już sobie zrobić sama :) 

Czy możecie mi polecić polecić jakieś sprawdzone lakiery hybrydowe? (O Shellacu już słyszałam, ale niestety jego cena jest zbyt wysoka.)

środa, 29 stycznia 2014

Niebiesko-błękitny French Manicure.

Dzisiaj dorwałam wreszcie moją przyjaciółkę. Oddała się w moje ręce (co było dość odważnym posunięciem) a to co z tego wyszło możecie zobaczyć poniżej.

Asia chciała frencha, ale takiego zwariowanego stąd połączenie kobaltu i błękitu. 
Mam nadzieję, że dzięki mojej inicjatywie Asia przestanie znęcać się nad swoimi palcami :p

p.s. Mój aparat jest bardzo dokładny i ku mojemu zdziwieniu na zdjęciach french wygląda jakby nie był równy. W rzeczywistości efekt był o wiele lepszy.




czwartek, 23 stycznia 2014

Tania i rewelacyjna pomadka do ust Apteo Care z witaminami A+E

Do mojego miasta wreszcie przyszła zima a wraz z nią mrozy. Uwielbiam mróz, ale moje ręce i usta nie bardzo. Muszę wtedy o nie szczególnie dbać bo bardzo szybko się wysuszają i potem trudno jest je doprowadzić do normalnego stanu. 

Przed sezonem zimowym skończyły mi się pomadki, a że nie miałam czasu iść do drogerii poszłam do pobliskiej apteki. Tam Pani zaproponowała mi pomadkę za 5 zł. 
Dość sceptycznie podeszłam do tej propozycji, ale Pani zapewniła mnie, że sama ją używa i jest rewelacyjna. I rzeczywiście Farmaceutka miała rację. Pomadka ochronna z Apteo Care z witaminami A+E jest najlepszą pomadką na zimę jaką miałam. Rewelacyjnie chroni przed wysuszeniem ust podczas mrozu, pięknie nawilża i daje delikatny połysk a przy tym ma neutralny zapach i smak. Z tego co zobaczyłam w internecie ta firma posiada jeszcze specjalne pomadki na lato z filtrem uv. Z pewnością się na nie latem skuszę. 

Nie wiem jak jest z dostępnością tej pomadki. Wiem, że na pewno zajdziecie je w aptekach ponieważ Apteo Care to firma typowo apteczna. 

Moja jest już na wykończeniu więc lecę do apteki po kolejną pomadkę bo niedługo czeka mnie wyjazd w góry na narty a tam bez pomadki ani rusz :)


poniedziałek, 13 stycznia 2014

KsiążkoweLove: Robin Cook, Polisa śmierci - kryminał.

Ponieważ czytam bardzo dużo książek to postanowiłam podzielić się z Wami moimi opiniami o nich. I tak powstała nowa seria KsiążkoweLove.

Zdjęcie pochodzi ze strony merlin.pl


Książkę Robin'a Cook'a "Polisa śmierci" możemy zaliczyć do kryminałów, ale tych mniej krwawych. Warto wspomnieć, że Robin Cook jest mistrzem thrillera medycznego. 

O czym jest książka? Myślę, że najlepiej będzie jak przepiszę Wam streszczenie z tyłu książki: "Studenta medycyny współpracuje z najwybitniejszymi naukowcami Centrum Medycznego Uniwersytetu Columbia nad badaniami, które mogą zrewolucjonizować opiekę medyczną, zapewniając tanie narządy do przeszczepu dla śmiertelnie chorych pacjentów. Liczy, że praca pod okiem genialnego genetyka da jej szansę uczestnictwa w o odkryciach, które pomogą milionom ludzi na całym świecie. Kiedy w pracowni dochodzi do tragedii, dziewczyna próbuje wyjaśnić, co się wydarzyło w rzekomo bezpiecznym biolaboratorium. Tymczasem dwaj byli naukowcy z Wall Street skupują polisy osób starych i schorowanych... Krok po kroku wychodzi na jaw. Jedni pytanie pozostaje bez odpowiedzi: Czy ktoś żeruje na śmieci innych?"

Kiedy przeczytałam kilkanaście pierwszych stron książki miałam ochotę ją odłożyć przez obszerne naukowe opisy medyczne, które podczas czytania sprawiają, że sama nie wiem o czym czytam. Jednak po obszernym wprowadzeniu mniej więcej w połowie książki akcja nabrała tempa i bezgranicznie mnie wciągnęła. Pewne fakty mamy podane na tacy, ale innych rzeczy musimy się domyślać. Jednak koniec książki jest bardzo zaskakujący. Mogę Wam tylko powiedzieć, że sprawiedliwości staje się zadość.

sobota, 11 stycznia 2014

Szminka Maybelline Super Stay 14 Hours w kolorze Infinitely Fuchsia 160

Szminka Maybelline Super Stay 14 Hours.



 Jest to moje pierwsze spotkanie ze szminką o przedłużonej trwałości.


Koło tej szminki chodziłam i chodziłam aż w końcu w Super-Pharm była na nie promocja. Wtedy się skusiłam. Szminkę kupiłam jakieś pół roku temu kiedy to w modzie szalał kolor fuksjowy. 


Jej kolor jest fenomenalny, mocna i intensywna fuksja. Szminka na ustach rozprowadza się dość ciężko, ponieważ jest klejąca i sucha. 


Na ustach mimo picia i jedzenia utrzymuje się około 3 godzin czyli nie jest źle. Poza tym ma piękny poziomkowy zapach. I jeśli chodzi o plusy tej szminki to tyle. Teraz czas na minusy a tych jest zdecydowanie więcej. Pierwszy raz mam ten problem ze szminką, że po jej nałożeniu podczas mówienia odbija się ona na moich zębach co wygląda okropnie. Jej noszenie na ustach nie jest dla mnie z tego powodu komfortowe, ponieważ co jakieś 10 minut muszę sprawdzać czy wszystko jest ok. Po drugie jak to bywa w przypadku szminek długotrwałych okropnie przesusza ona usta. Po jej zdjęciu potrzebna jest natychmiastowa pomoc pomadki nawilżającej. Kolejny minus to ten, że szminka ma tak duży rozmiar, że bez zaznaczenia ust konturówką nie sposób ją nałożyć.

Jeśli miałabym jeszcze kiedyś ja kupić to nie zrobiłabym tego bo te odciskanie się na zębach, mimo pięknego koloru, ją eliminuje.

wtorek, 7 stycznia 2014

Przydatne aplikacje na smartfona. CZĘŚĆ 4 - LISTY ZAKUPÓW.

Kiedyś listy zakupów robiłam na zwykłej kartce papieru. Obowiązkowo do tego musiałam nosić długopis żeby skreślać produkty, które znalazły się w moim koszyku. Nie powiem żeby było to komfortowe. Poza tym bardzo często zdarzało mi się taką kartkę zostawić w domu, a przypominanie sobie zawartości kartki w sklepie zawsze kończyło się zapomnieniem jakiejś ważnej rzeczy.


Dlatego ściągnęłam aplikację na telefon, która rozwiązała ten problem. 

Telefon noszę zawsze przy sobie więc nie muszę pamiętać o zabieraniu kartek z domu. 
Poza tym jest to ekologiczne bo nie marnujemy kartek. 
Przetestowałam około 5 aplikacji tego typu i niektóre były totalną porażką, ponieważ miałam problem z ich obsługiwaniem bo były zbyt mało czułe albo miały zbyt mały rozmiar na ekranie. Moje szczęście było wielkie kiedy nareszcie trafiłam tą aplikację.


Przedstawiam Wam Listy zakupów.

 Aplikację możecie pobrać na GooglePlay dokładnie tu
Aplikacja musi mieć ikonkę taką jak poniżej.
Cover art

Rzeczą na której najbardziej mi zależało to możliwość stworzenia widget'u na ekranie telefonu. Dzięki temu podczas podświetlania ekranu mam ją cały czas na widoku i o niczym nie zapominam.


Dodatkową przydatną opcją jest to, że może utworzyć kilka list. 



Na każdej liście mamy możliwość odhaczania produktów, które mamy już w koszyku co jest w moim przypadku bardzo przydatne bo czasem zdarza mi się włożyć dwie takie same rzeczy do koszyka :D.




Aplikacja nie służy mi tylko jako typowa lista zakupów, ale również do zapisywania ważnych rzeczy, które muszę zrobić.



Naprawdę Wam ją polecam :)

Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony GooglePlay.


Poprzednie aplikacja: 
E-FOOD, czyli wiesz co jesz
CARBODROID - Czy odpowiednio nawadniasz swój organizm?
CANDY CRUSH SAGA